środa, 25 lipca 2007

Chora..

Tak więc od poniedziałku leżę chora w domu.. L4+blee - ja chcę do pracy... Złapała mnie przepuklina... :((

czwartek, 12 lipca 2007

Już jutro..

Już jutro jadę do Strużnicy :) Ale się cieszę - dawno tam nie byłam... I odwiedzę ludzików znajomych :) Huraaa..

wtorek, 10 lipca 2007

kap.. kap..

Dziś kolejny deszczowy dzień.. Coś nie spełniają się prognozy szykowane przez synoptyków w czerwcu... Coś nie zapowiada się by w lipcu były tylko 4 dni deszczu - prawdopodobnie mieli na myśli, że to 4 dni pogody będą...

sobota, 7 lipca 2007

Finisz..

Udało się :) Chłopaki sprzątają i zaraz idą do domu :) Nom.. Zieff..

Długa noc..

To jest długa noc.. Siedzę w pracy na zorganizowanej dla młodzieży noce internetowej.. Jak na razie są twardzi.. A mi już się raz ziewało... Zieff :) Mam nadzieję, że wytrwam do rana i dojadę cało do domu :)
Hheh... Tak w ogóle to dzięki tej nocce mam przynajmniej czas na doprowadzenie galerii do porządku :) nom... A teraz sobie słucham muzyki, rozmawiam, czytam.. Wszystko by oczukać senność.

środa, 4 lipca 2007

Reaktywacja, ewolucja, renowacja...

Od dziś działa nowa galeria.. Jupi!

poniedziałek, 2 lipca 2007

I po wycieczce.. A chrabąszcze dalej latają..

W sobotę byłam na Ślęży. Pogoda była super i towarzystwo też mimo że musiałam na nie chwilkę poczekać :) ale nie mam o to wcale żalu :) . Ogólnie wędrówka minęła na rozmowie na chyba 1000 tematów. Ponieważ nie byłam pewna powrotu na Świdnicę wybrałam się do Wrocławia.. Hmm.. Droga do Wrocławia minęła na czytaniu opowiadania a mojemu towarzystwu na... spaniu :). Dostałam do przeczytania 2 książki - muszę przyznać, że wciągają i czyta się jednym tchem :) Nom.. Tak w ogóle to często dowiaduję się że mam z kimś wspólnych znajomych choć bym właściwie w to ni uwierzyła gdyby ktoś próbował nie przekonać... Dziś sobie przypomniałam o 15 lipca.. Porażka.. Mamy imprezę i niestety moją wyprawę do Stróżnicy będę musiała przenieść na inne dni... Szkoda.. Ale jakoś to będzie :)
W niedzielę byłam na rajdzie rowerowym "Szlakiem krzyży pokutnych". Udana to była wyprawa tym bardziej, że po raz pierwszy jednego dnia przejechałam tyle kilometrów tzn. ponad 50 km:). Chyba zaprzyjaźnię się bliżej z rowerem..